• alles.jpg
  • biga.jpg
  • centrum_napraw.jpg
  • familia.jpg
  • good_car.jpg
  • juszczak.jpg
  • komat.jpg
  • kubaty.jpg
  • lisak.jpg
  • moto_serwis.jpg
  • parkiet_krak.jpg
  • serczyk.jpg
  • wwm.jpg
  • zielinski.jpg

Reklama

  • alteks.jpg
  • geoconsulting.jpg
  • kanczura.jpg
  • kozera.jpg
  • kruk.jpg
  • kucharska.jpg
  • mirex.jpg
  • pp.jpg
  • pralnia.jpg
  • szkolka.jpg
  • weterynarz.jpg

Jechałam pociągiem do Mysłowic, a wiadomo, że wtedy mija się po drodze różne urządzenia i budyneczki kolejowe, wiadukty, mosty, e.t.c. Gdzieś w okolicach Jaworzna (jak by nie patrzeć - Śląsk!) uświadomiłam sobie, że na znakomitej większości tych budowli widziałam wymalowane jak trzeba biało-czerwono-granatowe herby Wisły Kraków i wyrazy wiernopoddańczej miłości. Raz czy dwa znalazła się i pasiasta flaga Cracovii i komunikat niechlubny „Cracovia - Żydy”. W pierwszym momencie zaskoczył mnie zasięg rażenia Wisły, potem uświadomiłam sobie, że tak naprawdę to wcale nie jest uwielbienie dla Wisły, tylko coś, co w polityce nazywa się „głosowanie przeciwko komuś”. W tym przypadku przeciwko Cracovii. A konkretniej temu, co w mentalności statystycznego mieszkańca Polski południowej ta Cracovia sobą uosabia. A co uosabia? Żydów! To był pierwszy klub sportowy, który w swoje szeregi przyjmował Żydów właśnie. Czyli te ogromne herby Wisły nie były niczym innym niż formą antysemityzmu. Polacy SĄ antysemitami. I to jest fakt. Dla człowieka na poziomie -wstydliwy, ale jednak fakt. Ale czemu są? Włączyłam myślenie historyczne, chociaż, dalibóg, historyczką nie jestem. I wyszło mi, że nie mieli wyjścia i stać się antysemitami musieli! Polska jest i zawsze była krajem rolniczym. Tu zawsze istniał kult ziemi i olbrzymi szacunek dla pracy na roli - pracy ciężkiej, najczęściej na ziemi nie swojej, tylko dzierżawionej „od pana”. I tu pierwszy zgrzyt. Z wyjątkiem nielicznych przypadków Żydów-chłopów, na roli (Żydzi) nie pracowali, bo pracować na niej nie mogli. Nie mieli własnej ziemi, nie dostawali jej w dzierżawę (nie musieli odrabiać pańszczyzny), a we wsiach istnieli najczęściej jako arendarze. Owszem, to się na przestrzeni wieków zmieniało. Po najazdach mongolskich, w których zginęła spora część populacji kraju, książęta polscy sprowadzali do kraju cudzoziemskich osadników, którzy tu ściągali, zamieszkiwali wyludnione miasta i zmieniali ich organizację. Większość miast w ówczesnej Polsce stała na prawie magdeburskim. A poza wszystkim innym znaczyło to to, że rzemieślnicy zrzeszeni byli z cechach. Do których nie przyjmowano Żydów. Tak więc praca rzemieślnicza w ich wykonaniu przestała mieć rację bytu. I wtedy zaczęły się tarcia na większą skalę. Po wydaniu Statutu Kaliskiego, który gwarantował Żydom ich prawa: wyjął Żydów spod jurysdykcji miejskiej i bezpośrednio poddał sądom książęcym, i nie określał wysokości lichwy, musiały przybrać na sile. W tamtych czasach TYLKO ŻYDZI mogli pożyczać pieniądze na procent. Nietrudno się domyślić, że Żydzi zostawali bankierami, kupcami i generalnie zaczęli „parać się pieniędzmi”, co niosło ze sobą konkretne korzyści majątkowe. Aż do czasów Zygmunta Starego Żydzi musieli nosić wyróżniające ich ubiory (Zygmunt Stary zniósł ten obowiązek). Zygmunt August w swojej tolerancji poszedł krok dalej i wydał dekret zakazujący chrześcijanom zamieszkiwania na krakowskim Kazimierzu i w dzielnicy żydowskiej w Lublinie (dwa najważniejsze miasta ówczesnej Rzeczypospolitej). Stefan Batory - zezwolił Żydom na handel również w czasie świąt. Chrześcijańskich. Myślę, że czara goryczy przelała się, gdy Trzeci Statut Litewski przyznał automatyczne prawo do nobilitacji WSZYSTKIM RODZINOM NEOFICKIM. Nikt (oprócz Żydów właśnie) w całej Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie mógł zostać szlachcicem tylko i wyłącznie za zmianę wyznania. A Polacy są zawistni. Oczywiście możemy udawać sami przed sobą, że tak nie jest, ale cóż poradzić kiedy to prawda? Reasumując, Żydzi:

- nie musieli odrabiać pańszczyzny (nie mogli, ale któż by o tym pamiętał),
- nie musieli ciężko pracować jako rzemieślnicy (nie mogli, ale któż by o tym pamiętał),
- jako lekarze często znajdowali się blisko dworu królewskiego,
- mieli prawo poboru ceł (już za czasów Jezusa celnicy nie cieszyli się poważaniem),
- byli bankierami (bankierów się nie lubi i nic się w tej kwestii przez setki lat nie zmieniło),
- jako jedyni mogli uprawiać lichwę (a za cóż lubić lichwiarza?),
- nie podlegali tej samej jurysdykcji co wszyscy (ergo: czasem znajdowali się nad prawem),
- mogli zostać wpisani w poczet szlachty „za nic”,
- izolowali się i asymilacja w większości przypadków nie była im w głowie. No i (ja się pytam) jak Polak - zawistny i z mocno zakorzenionym kultem ziemi i etosem pracy na roli, miał tego Żyda lubić i szanować? Za co? Za to, że ten Żyd nie musi, nie potrafi, generalnie się tym nie para? Za to, że ten Żyd-arendarz mu usługiwał, kłaniając się w pas? Za to, że „kiedy trwoga (finansowa), to do Żyda”? (Na ogół nie wiedzieć czemu nie lubi się swoich wierzycieli.) Oczywiście można kogoś nie lubić - to zakazane ani haniebne nie jest, ale żeby z powodu braku sympatii urządzać pogromy?! Żeby tworzyć getta ławkowe (Druga Rzeczpospolita) i nie wpuszczać żydowskich studentów na uczelnię? Żeby sprowokować i zezwolić na wielki exodus żydowski w 1968 roku? Jedyne, co nas usprawiedliwia to, że najwięcej drzewek w Yad Vashem podpisanych jest nazwiskami Polaków, którzy w obliczu hekatomby tego znielubianego narodu potrafili stanąć ponad własnymi uprzedzeniami i okazać się LUDŹMI. (Acz o szmalcownikach też - ze wstydem - pamiętać trzeba. Żeby nam się w głowach nie poprzewracało.) Mój ojciec jest zapamiętałym antysemitą. Moja babcia też była. Moja siostra jest filosemitką. Ja staram się zachować w tym wszystkim normalność i równowagę. Nie chcę wierzyć w to, że Żydzi są inni. JUŻ nie są. Czy każdy z nas może być pewny, że w jego żyłach nie płynie ni kropla żydowskiej krwi? No właśnie!

Gabriela Kucharska

bistro.jpg