• alles.jpg
  • artgo.jpg
  • autoserwis.jpg
  • biga.jpg
  • centrum_napraw.jpg
  • domek_sielpia.jpg
  • familia.jpg
  • good_car.jpg
  • juszczak.jpg
  • komat.jpg
  • kubaty.jpg
  • lisak.jpg
  • moto_serwis.jpg
  • niezasmiecaj.jpg
  • parkiet_krak.jpg
  • rasterek.jpg
  • serczyk.jpg
  • sfotografuje.jpg
  • wwm.jpg

Reklama

  • alteks.jpg
  • brzoskwinia.jpg
  • geoconsulting.jpg
  • kruk.jpg
  • mirex.jpg
  • pokoje_goscinne.jpg
  • pp.jpg
  • pralnia.jpg
  • płazy.jpg
  • szkolka.jpg
  • weterynarz.jpg

Numer 08/2015

Dialog między wiarą a rozumem

Ponieważ wiara chrześcijańska głosi prawdę o pełnej miłości Boga i otwiera na potęgę tej miłości, dociera do najgłębszego sedna doświadczenia każdego człowieka, który przychodzi na świat dzięki miłości i wezwany jest do miłości, by trwać w świetle. Kierując się pragnieniem oświecenia całej rzeczywistości, biorąc za punkt wyjścia miłość Bożą objawioną w Jezusie, starając się kochać tą samą miłością, pierwsi chrześcijanie znaleźli w świecie greckim, w jego łaknieniu prawdy, odpowiedniego partnera do dialogu. Spotkanie ewangelicznego orędzia z myślą filozoficzną starożytnego świata stanowiło decydujący pomost do tego, by Ewangelia dotarła do wszystkich narodów, i umożliwiło owocne oddziaływanie wzajemne wiary i rozumu, które pogłębiało się w ciągu wieków, aż po nasze czasy. W swojej encyklice Fides et ratio błogosławiony Jan Paweł II pokazał, że wiara i rozum wzajemnie się umacniają. Gdy znajdujemy pełne światło miłości Jezusa, odkrywamy, że w każdej naszej miłości obecny był promień tego światła, i rozumiemy, jaki był jego ostateczny cel. Jednocześnie fakt, że nasza miłość niesie z sobą światło, pomaga nam dostrzec drogę miłości do pełni całkowitego oddania się Syna Bożego dla nas. W tym dwukierunkowym odniesieniu światło wiary oświeca wszystkie nasze ludzkie relacje, które możemy przeżywać w zjednoczeniu z miłością i czułością Chrystusa.


    W życiu św. Augustyna znajdujemy znaczący przykład tej drogi, na której poszukiwanie rozumu, z jego pragnieniem prawdy i jasności, zostało włączone w horyzont wiary, dzięki której zyskało nowe zrozumienie. Z jednej strony przyjmuje on grecką filozofię światła, która kładzie nacisk na widzenie. Dzięki spotkaniu z neoplatonizmem poznał paradygmat światła zstępującego z wysoka, by oświecić rzeczy, i przez to będącego symbolem Boga. W ten sposób św. Augustyn pojął Boską transcendencję i odkrył, że wszystkie rzeczy mają swoją przejrzystość, a zatem mogą odzwierciedlać dobroć Boga, Dobro. Tym samym uwolnił się od manicheizmu, w którym tkwił wcześniej i pod którego wypływem myślał, że zło i dobro nieustannie z sobą walczą, mieszając się i rozmazując bez wyraźnych granic. Zrozumienie, że Bóg jest światłem, nadało jego życiu nowy kierunek, zdolność rozpoznania zła, którego się dopuścił, i zwrócenia się ku dobru. Z drugiej strony, w konkretnym doświadczeniu św. Augustyna, o czym on sam opowiada w swych Wyznaniach, decydującym momentem na jego drodze wiary nie było widzenie Boga, poza tym światem, ale raczej słuchanie, gdy w ogrodzie usłyszał głos, który mówił: «Weź i czytaj»; wziął on do ręki tom Listów św. Pawła i zatrzymał się przy rozdziale 13 Listu do Rzymian. Tak pojawi się osobowy Bóg Biblii, który potrafi mówić do człowieka, zstąpić i żyć z nim oraz towarzyszyć mu w drodze poprzez dzieje, objawiając się podczas słuchania i odpowiedzi. Jednakże to spotkanie z Bogiem Słowa nie doprowadziło św. Augustyna do odrzucenia światła i widzenia. Połączył on obie perspektywy, kierując się zawsze objawieniem miłości Boga w Jezusie. Wypracował filozofię światła, która przejmuje właściwą słowu wzajemność i dopuszcza wolność patrzenia w kierunku światła. I tak jak na słowo pada wolna odpowiedź, podobnie światło znajduje jako odpowiedź obraz, który je odbija. Łącząc słuchanie z widzeniem, św. Augustyn może zatem mówić o «słowie jaśniejącymwe wnętrzu człowieka». W ten sposób światło staje się niejako światłem słowa, ponieważ jest światłem osobowego Oblicza, światłem, które oświeca, wzywa nas i pragnie odbijać się na naszym obliczu, aby jaśnieć z naszego wnętrza. Zresztą, pragnienie wizji całości, a nie tylko fragmentów historii, jest wciąż obecne i spełni się na końcu, kiedy człowiek — jak mówi święty z Hippony — będzie oglądał i kochał.30 I to nie dlatego, że będzie zdolny posiąść całe światło, które zawsze będzie niewyczerpane, ale dlatego, że cały wejdzie w światło.

Światło miłości, właściwe wierze, może rozjaśnić pytania o prawdę, zadawane przez nasze czasy. Dzisiaj prawda sprowadzana jest często do subiektywnej autentyczności człowieka, odnosi się do indywidualnego życia. Wspólna prawda budzi w nas lęk, ponieważ utożsamiamy ją z bezwzględnymi nakazami systemów totalitarnych. Jeśli jednak prawda jest prawdą miłości, jeśli jest prawdą otwierającą się w osobowym spotkaniu z Innym i z innymi, zostaje wyzwolona z zamknięcia jednostki i może stanowić część dobra wspólnego. Jako prawda miłości nie jest prawdą narzucaną przemocą, nie jest prawdą miażdżącą jednostkę. Rodząc się z miłości, może dotrzeć do serca, do osobowego centrum każdego człowieka. Wynika stąd jasno, że wiara nie jest bezwzględna, lecz wzrasta we współżyciu w poszanowaniu drugiego człowieka. Wierzący nie jest arogancki; przeciwnie, prawda daje mu pokorę, bo wie on, że to nie my ją posiadamy, ale to ona nas bierze w posiadanie. Nie powodując bynajmniej usztywnienia postaw, pewność wiary nakazuje nam wyruszyć w drogę i umożliwia dawanie świadectwa i dialog ze wszystkimi. Z drugiej strony światłu wiary, ze względu na to, że jest ono związane z prawdą miłości, nie jest obcy świat materialny, ponieważ miłość przeżywa się zawsze w ciele i duszy; światło wiary jest światłem wcielonym, mającym źródło w świetlanym życiu Jezusa. Oświeca ono również materię, ufa w jej ład, wie, że w niej otwiera się coraz szersza droga harmonii i zrozumienia. Tym samym wiara wywiera dobroczynny wpływ na spojrzenie nauki: zaprasza ona uczonego, by pozostał otwarty na rzeczywistość z całym jej niewyczerpanym bogactwem. Wiara pobudza zmysł krytyczny, ponieważ nie pozwala, by badania zadowalały się swymi formułami, i pomaga im zrozumieć, że natura jest zawsze większa. Zachęcając do zdumienia wobec tajemnicy stworzenia, wiara poszerza horyzonty rozumu, by lepiej oświecić świat odsłaniający się przed badaniami naukowymi.


Wiara i poszukiwanie Boga

35. Światło wiary w Jezusa oświeca również drogę tych wszystkich, którzy szukają Boga, i wnosi swój chrześcijański wkład w dialog z wyznawcami różnych religii. List do Hebrajczyków mówi

o świadectwie sprawiedliwych, którzy przed Przymierzem z Abrahamem już z wiarą szukali Boga. O Henochu mówi się, że «otrzymał świadectwo, iż podobał się Bogu», co jest niemożliwe bez wiary, ponieważ «przystępujący [...] do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają». Można więc zrozumieć, że droga człowieka pobożnego wiedzie przez wyznanie wiary w Boga, który się o niego troszczy i którego można znaleźć. Jakąż inną nagrodę Bóg mógłby ofiarować szukającym Go, jeżeli nie spotkanie z Nim? Wcześniej jeszcze spotykamy postać Abla, a jego wiarę również się wychwala i z jej powodu Bogu spodobały się jego dary, ofiara z pierwocin bydła. Człowiek pobożny stara się rozpoznać znaki Boże w codziennych doświadczeniach swego życia, w następstwie pór roku, w urodzajności ziemi i w całym ruchu kosmosu. Bóg jest światłością i może Go spotkać również ten, kto Go poszukuje ze szczerym sercem.

C.d. w następnym numerze

Stowarzyszenie Homini et Terrae, Gospodarstwo Rybackie „Dolina Będkowska”, Jurajska Izba Gospodarcza oraz Samorządowe Centrum Kultury i Promocji Gminy Zabierzów, jako organizatorzy rodzinnej imprezy plenerowej pod nazwą „III Małopolskie Święto Pstrąga”, zapraszają Koła Gospodyń Wiejskich i Kluby Seniora działające na terenie Gminy Zabierzów do wzięcia udziału w naszej imprezie, która odbędzie się w dniu 12 września (sobota), w godzinach 13,00 – 16,00 na terenie gospodarstwa rybackiego „Dolina Będkowska” w Kobylanach.

20 września odbędzie się IX Bieg Po Dolinie Będkowskiej. Dorośli zawodnicy rywalizować będą na trasie długości 9600 metrów, a dzieci, stosownie do wieku na krótszych dystansach od 100 do 1000 metrów. Organizatorami biegu są KKS „Jura Moto Sport”, Stowarzyszenie Homini et Terrae i Jurajska Izba Gospodarcza. Zawodnicy w biegach „dorosłych” rywalizują w kategorii generalnej, wiekowych oraz specjalnej kategorii małżeństw, gdzie kryterium jest staż małżeński i suma czasów małżonków. Najliczniej reprezentowane szkoły otrzymają specjalne nagrody, a wszyscy zawodnicy w konkurencjach „dziecięcych” medale, dyplomy i poczęstunek. Uczestnicy zawodów do lat 16-tu z gmin: Jerzmanowice - Przeginia, Wielka Wieś, Zabierzów biorą udział w biegu za symboliczną opłatę 5,-złotych. Start biegu dla dorosłych o godzinie 11,00, a biegów dziecięcych o 12,30.

Chęć zobaczenia czegoś jeszcze nieznanego, a także chęć pobycia ze sobą spowodowały, że po raz kolejny członkinie naszego Koła Gospodyń Wiejskich, postanowiły pojechać na wycieczkę. Wybór padł na Nowy Wiśnicz – niedaleko a tyle ciekawych miejsc do zobaczenia. Zebrała się 20-osobawa grupa - nie tylko członkiń koła. Głównym miejscem do którego zamierzałyśmy dotrzeć był oczywiście zamek Kmitów i Lubomirskich, jeden z najcenniejszych w Polsce dzieł wczesnobarokowej architektury rezydencjalno – obronnej.

Będąc w Wiśniczu nie sposób nie zobaczyć tutejszego wiezienia, które mieści się w zlikwidowanym klasztorze karmelitów bosych. Cesarz austriacki Józef II, w 1783r dekretem zmienił kompleks klasztorny na sąd karny i ciężkie więzienie. Wiśnickie więzienie jest obecnie jednym z najsurowszych w Polsce.

Może właśnie dlatego, aby nie przywiązywać się zbytnio do tego miejsca nasz pobyt pod wiezieniem był bardzo krótki i udałyśmy się do znacznie przyjemniejszego miejsca – dworku w którym bywał sam Jan Matejko. Koryznówka, bo tak nazywa się to miejsce, to muzeum pamiątek po Janie Matejce, co prawda malutkie muzeum, ale warte zobaczenia, zwłaszcza że od zamku do Koryznówki jest bardzo niedaleko. Dworek otacza piękna zieleń. Można tutaj odpocząć w ogrodzie na drewnianej ławeczce i przy odrobinie szczęścia zobaczyć w prywatnej części ogrodu pawia i wolno biegającego rumaka. Nam udało się zobaczyć pawie, które były bardzo odważne i podchodziły do nas bardzo blisko. W ogrodzie znajduje się popiersie Jana Matejki oraz tablica upamiętniająca rotmistrza Witolda Pileckiego, zamordowanego przez UB w 1948 r, a ukrywającego się tutaj po ucieczce z obozu w Oświęcimiu. O tym miejscu oraz powiązaniach z Janem Matejko opowiadała nam właścicielka dworku pochodząca z rodziny Serafińskich, którzy już od lat powojennych udostępniali dworek i pamiątki zwiedzającym.

Jan Matejko zaprzyjaźnił się z rodziną Serafińskich i był ich częstym gościem w Nowym Wiśniczu. Dodatkowo Leonard Serafiński - właściciel Koryznówki - ożenił się z siostrą żony Jana Matejki. W Nowym Wiśniczu Matejko głównie wypoczywał, nabierał sil do pracy. Nie powstawały tutaj obrazy, lecz tylko szkice i proste rysunki. To dzięki Matejce wiadomo jak wyglądała drewniana zabudowa Nowego Wiśnicza, którą w 1863 roku strawił pożar, a którá mistrz odzwierciedlił w swoich pracach.

Teraz nadszedł czas na udanie się do zamku. Pod wyniosłą bramę zamku otoczonego okazałym murem podjechaliśmy busem i od razu mogłyśmy podziwiać potężną budowlę z pięcioma wieżami. Po wejściu na dziedziniec i obfotografowaniu zamku, zgrupowani wokół pani przewodnik rozpoczęliśmy zwiedzanie. Porównując makiety wyeksponowane w jednej z sal, zauważyłyśmy sporo zmian architektonicznych, jakie dokonały się przez wieki. Wnętrza zamku: komnaty, kaplica z kryptą grobową Lubomirskich, Sala Rycerska, galeria widokowa z której roztacza się piękna panorama Wiśnicza to niektóre elementy zwiedzania. Galeria widokowa….. Z tego miejsca, pod wpływem opowieści przewodniczki, wyobraźnia odtwarza wygląd zamku z lat jego świetności - włoskie ogrody rozłożone u stóp schodów zamku, powozy wjeżdżające na dziedziniec, liczni goście, piękne stroje – większość z nas choć na chwile chciałaby przenieść się w tamte czasy…. Ale czas goni, jeszcze tyle do zobaczenia.

Czas na Muzeum Ziemi Wiśnickiej mieszczące się w budynku, w którym był szpital-przytułek dla ubogich, ufundowany w 1641 roku przez księcia Stanisława Lubomirskiego. Tam czekał na nas bardzo ciekawy miejscowy artysta, który z ogromną pasja opowiadał dzieje Wiśnicza. W muzeum mogliśmy zobaczyć liczne pamiątki związane z regionem: stare fotografie, me-dale, książki, stare dokumenty. Dużą atrakcją była dla nas ruchoma szopka, którą lokalny artysta tworzył całe swoje życie, dodając kolejne postacie wpisane w naszą współczesną historię.

Pan przewodnik miał jeszcze tyle do pokazania i opowiedzenia, ale niestety czas zarezerwowany na wycieczkę dobiegał końca. Spacerkiem, oglądając kościół, podziwiając centrum miasteczka, a w nim ratusz czy miejską studnię pamiętającą bardzo dawne czasy, udajemy się na obiad. Jeszcze czas na kawę, ciastko i jak zwykle zadowolone i pełne wrażeń wracamy do domów.

Na pewno jeszcze tutaj wrócimy bo wiele ciekawych miejsc pozostało do zobaczenia.

Organizatorem wyjazdu było KGW w Nielepicach, które już dzisiaj zaprasza na kolejne równie udane wycieczki.

Lidia Baster

Ta doskonała wysokozmineralizowana woda mineralna wydobywana jest z odwiertów ze źródeł głębinowych w uzdrowisku Piwniczna-Zdrój w Beskidzie Sądeckim.
Lecznicze działanie wód znane było od dawna, natomiast odkrywcą walorów wód z Piwnicznej był dr Julian Korwin Gąsiorowski. Przebywając w 1885 roku w Dolinie Popradu odkrył profilaktyczno-lecznicze działanie tamtejszych źródeł i postanowił je upowszechnić. Swoje wysokie walory” Piwniczanka” posiada dzięki zawartości naturalnych mikroelementów a na szczególną uwagę zasługuje magnez i wapń, w ważnych dla naszego organizmu proporcjach czyli wapnia ilościowo dwa razy więcej niż magnezu. „Piwniczanka” jest wyróżniana i nagradzana w świecie jako woda o doskonałym smaku. Wypicie ok. 1 litra dziennie tej pysznej wody pomaga uzupełnić brakującą ilość mikroelementów, co więcej – można ją pić bez ograniczeń ze względu na zdolność organizmu do regulacji wchłaniania składników mineralnych w niej zawartych. Ogólna zawartość rozpuszczonych składników mineralnych: 1727 mg/l. Przysłowie: Jakie źródło, taka woda. Działanie najważniejszych składników mineralnych na organizm, zawartych w Piwniczance. Magnez (87 mg/l) decyduje o prawidłowej czynności układu immunologicznego i nerwowo-mięśniowego. Zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe, miażdżycę naczyń krwionośnych, zawał serca, kamice nerkową. Zapobiega zaburzeniom ciąży i opóźnieniom rozwoju płodu. Przeciwdziała stresom, zmniejsza napięcie nerwowe, likwiduje zaburzenia pracy serca. Jego zawartość w wodzie może stanowić uzupełnienie codziennej diety.

Wapń (180 mg/l) to podstawowy składnik kości i zębów. Wpływa na przemianę materii, jest niezbędny do utrzymywania czynności serca i prawidłowej aktywności układu mięśniowo-nerwowego. Ułatwia leczenie procesów zapalnych, zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe i osteoporozę.
Sód (133,0 mg/l) w organizmie człowieka pełni ważną  rolę w kontroli objętości płynów zewnątrzkomórkowych i utrzymaniu równowagi kwasowo-zasadowej. Jest niezbędny do prawidłowego przewodnictwa nerwowomięśniowego. Zawartość sodu w wodzie „Piwniczanka” daje możliwość uzupełniania soli mineralnych wydalanych codziennie z organizmu wraz z potem, a szczególnie w czasie upałów, w czasie uprawiania sportu, w czasie dużego wysiłku.
Wodorowęglany (1260 mg/l) działają alkalizująco na nasz organizm, a w szczególności likwidują nadmiar kwasów żołądkowych. Takie fizjologiczne znaczenie wykazują, kiedy ich zawartość w wodzie jest wyższa od 600 mg/l.

Maria Sendor

Trafiła do schroniska tak jak wszystkie inne Dropsie. Porzucona, niechciana, zapomniana. Dropsia wpatrywała się w schroniskowe kraty pełnymi tęsknoty oczyma. Na darmo. Nikt nigdy się po nią nie zgłosił.

W końcu nastał okres urlopowy. Czyli czas kiedy zbędny pies przeszkadza w wojażach. Tym bardziej schorowany pies. Dropsi los nie oszczędzał. Wodobrzusze. Zanik gałki ocznej. Chora wątroba. Guzy na listwie mlecznej. Niedoczynność tarczycy. Konieczne USG jamy brzusznej, morfologia i biochemia, okulista. Staruszka Dropsia, choć jest pudlem, nie ma na tym świecie nikogo, komu by zależało. Jest jednym z tysięcy psów, których życie jest światu obojętne. Jedna Dropsia mniej - nikt nie zauważy. Dropsia wpatruje się w obiektyw niemym wzrokiem. Cichutko popiskuje. Błaga, choć nie słychać już nadziei, że ktoś odpowie. Potem zwija się w kłębuszek i zasypia potulnie. Bo Dropsie potulnie przyjmują swój los.. Pilnie potrzeba Dropsi około 1000 zł. Jeśli chcesz możesz wesprzeć Dropsię przekazując darowiznę z tytułem „dla Dropsi” na konto Fundacji: PKO BP 15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Fundacja Centaurus ul. Borelowskie go 53/2, 51-678 Wroclaw www.psy.centaurus.org.pl e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stowarzyszenie Homini et Terrae realizując program prosenioralny na terenie Gminy Zabierzów, kontynuuje wydawanie ogólnopolskiej Karty Seniora. Przypominamy, że każdy senior, który skończył 60 lat może bezpłatnie wyrobić własną kartę seniora. Wystarczy, że przystąpi do programu Ogólnopolska Karta Seniora wypełniając formularz zgłoszeniowy. Karty wystawiane są imiennie. W poszczególnych miastach karty wydawane są na Uniwersytetach Trzeciego Wieku, w Klubach Seniora oraz targach i wydarzeniach dla seniorów. Karta umożliwia korzystanie z szeregu zniżek np. na wypoczynek w uzdrowisku, tańsze wyjazdy i inne usługi proponowane przez firmy które przystąpiły jako partnerzy do programu. Obecnie w program zaangażowało się ponad 160 partnerów - to m.in.: uzdrowiska, ośrodki zdrowotno-medyczne, instytucje kulturalne (kina, teatry, muzea, klubokawiarnie). Ich szczegółową listę zawiera strona www.glosseniora.pl. Karta Seniora jest bezpłatna i bezterminowa. Jedynym warunkiem jej otrzymania jest ukończone 60 lat. Obecnie posiada ją ponad 7 tys. osób. Ogólnopolską Kartę Seniora można uzyskać, zgłaszając się osobiście lub telefonicznie do biura Stowarzyszenia Manko (al. Słowackiego 46/30 w Krakowie, tel. 12 429 37 28) lub zgłaszając się do biura stowarzyszenia Homini et Terrae w Zabierzowie ul. Kolejowa 38 (budynek GS) codziennie w godzinach 8,00 – 14,30. Zapraszamy.

Przedstawiciele naszego stowarzyszenia wydają tę kartę członkom działających na terenie naszej gminy klubów seniora, podczas spotkań klubowych, a także wszystkim chętnym, spełniającym warunki do jej wydania, podczas imprez organizowanych na terenie Gminy Zabierzów.

Przez ostatnie kilka miesięcy przedstawialiśmy krótkie artykuły o bardzo długiej strażackiej historii w naszej gminie. Tak dotarliśmy już do ostatniej jednostki w naszej okolicy, do OSP Zabierzów. Historia tej jednostki jest jedną z najdłuższych o jakich pisaliśmy. Najstarsza informacja jaką udało się odszukać na temat druhów z Zabierzowa sięga 1890 roku. Odnalazł ją p. Edmunda Dąbrowa w archiwach sióstr Norbertanek ze Zwierzyńca.

12 lipca 2015 r. w kościele PW Wszystkich Świętych w Rudawie odbyła się uroczysta msza św. koncelebrowana dla upamiętnienia mszy prymicyjnej ks. Władysława Bukowińskiego w tym samym miejscu przed 84 laty. Na wszystkich mszach św. w tym dniu głosił homilię ks. dr Jan Nowak, postulator procesu beatyfikacyjnego owego niezłomnego apostoła Wschodu, dziś już czcigodnego Sługi Bożego, w oczekiwaniu na rychłą beatyfikację. 22 grudnia ubiegłego roku Ojciec Święty Franciszek nakazał opublikować dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego.

Kilka dni później, staraniem i z inicjatywy parafii rudawskiej oraz mieszkańców Pisar, 18 lipca, w sobotę, uczestniczyliśmy w kolejnej mszy koncelebrowanej przy ołtarzu polowym obok Lamusa w Pisarach, gdzie tydzień po prymicjach ks. Władysław odprawił mszę św. dla pracowników gospodarstwa rolnego oraz mieszkańców tej wsi. Dla upamiętnienia 84 rocznicy tego wydarzenia, homilię wygłosił ks. Palmowski, proboszcz z Morawicy, również zaangażowany od lat w pracę nad procesem beatyfikacyjnym. Obecni byli przedstawiciele władz Gminy Zabierzów, sołtys Pisar, parafianie.

Podnosi się czasami argument, że ks. Władysław nie miał w istocie w okresie pobytu w Polsce stałego miejsca zamieszkania, że po wyjeździe na Kresy w 1936 r. był stale tułaczem. Stwierdzenie takie nie wydaje się do końca trafne. W rzeczywistości bowiem, po powrocie do Polski, rodzina Bukowińskich zatrzymuje się niedługi czas w Święcicach, następnie zaś otrzymawszy ofertę administracji majątkami Potockich w Pisarach i Krzeszowicach koło Krakowa, Cyprian Józef Bukowiński z drugą żoną Wiktorią z d. Scipio del Campo przenosi się do Pisar, gdzie zamieszkuje prawdopodobnie do roku 1936. W okresie tym syn Władysław mieszka właśnie w Pisarach, parafia Rudawa. Po zdaniu eksternistycznej matury w 1921 r. podejmuje studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, zakończone magisterium w czerwcu 1926 r., w międzyczasie kończąc drugi fakultet, Szkołę Nauk Politycznych UJ, gdzie studiował w latach 1923-1925. Jest rzeczą oczywistą, że w okresie studiów prawniczych miejscem stałego pobytu były dla niego rodzinne Pisary, chociaż miał możliwość i okazję sporadycznie dłużej czy krócej przebywać w Krakowie, gdzie założył Akademickie Koło Kresowe, był czynny w organizacji pomocy studenckiej „Bratniak”, dorabiając też sporadycznie jako korektor w redakcji krakowskiego „Czasu”. Mógł się mianowicie zatrzymywać dorywczo u wuja ze strony matki, ponieważ rodzina Scipio del Campo miała mieszkanie przy ul. Wiślnej w Krakowie. Tym niemniej powtarzamy, stałym miejscem pobytu w wymienionym okresie były Pisary, skąd dojeżdżał do Krakowa na zajęcia pociągiem, zaś w wakacje był zatrudniony dorywczo przy pracach polowych w majątku zarządzanym przez ojca. W okresie podjętych w latach 1926-1931 studiów na Wydziale Teologicznym UJ mieszkał co prawda w seminarium duchownym, ale nadal święta i dni wolne jak też wakacje spędzał u rodziny, co znajduje potwierdzenie w zapisach w kronice parafialnej w Rudawie, gdzie oceniany jest jako kleryk, który przystępuje regularnie do sakramentów, służy do mszy św. i „jeśli wytrwa, może okazać się chlubą Kościoła”. Tak więc w uznaniu słuszności wyżej przytoczonych rozważań, można przyjąć, że prymicjant z 12 lipca 1931 r. po długiej podróży powrócił chlubnie do Rudawy.

Spróbujmy przywołać tu jego apostolski szlak, przypominający mniej może odyseję, bardziej natomiast wędrówki innego apostoła, Pawła z Tarsu, też więzionego i także tułacza. Od sierpnia 1936 do września 1939 r. pracuje w Łucku w seminarium duchownym, gdzie wykłada socjologię do chwili wybuchu wojny, pełniąc zarazem funkcję sekretarza Instytutu Akcji Katolickiej i wykładowcy religii w szkołach miejscowych. Od września 1939 do sierpnia 1940

r. jest proboszczem katedry łuckiej, opiekuje się uciekinierami i żołnierzami z rozbitych formacji polskich. Od sierpnia 1940 do czerwca 1941 r., uwięziony przez NKWD służy posługą duchowną współwięźniom, pociesza i podtrzymuje na duchu. 23 czerwca 1941r. NKWD w związku z ofensywą niemiecką prowadzi masowe egzekucje więźniów politycznych, ks. Władysław Bukowiński i ks. Stanisław Kobyłecki cudem przeżywają pod zwałami poległych. Po wkroczeniu Niemców i powrocie do zdrowia powraca do obowiązków proboszcza katedry, udzielając pomocy duszpasterskiej oraz materialnej ofiarom pogromów banderowskich, dożywia jeńców sowieckich a także w łączności z komendantem AK ps. „Adam” przeprowadza udaną akcję wywożenia z miasta dzieci żydowskich i ukrywania ich w rodzinach katolickich. Za działalność w tym okresie otrzymał w 1944 r. Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami, zweryfikowany następie przez PRL i zarejestrowany w Zarządzie Głównym ZBOWiD w 1968 r. Ów najtrudniejszy okres okupacyjny kończy 4 stycznia 1945 r. wkroczenie wojsk sowieckich do Łucka.

22 stycznia 1945 r. NKWD wywozi więźniów politycznych z Łucka, w tym 18 dni wcześniej aresztowanego wraz z innymi księżmi proboszcza Bukowińskiego do Kijowa do więzienia Bezpieki, gdzie przebywa w śledztwie do czerwca 1945 r. Oskarżony wraz z innymi o zdradę sowietów na rzecz Watykanu i zdradzieckie kontakty z papiestwem skazany został na 10 lat karnych obozów pracy. Przewieziony z Kijowa do Charkowa, stamtąd do obozów Czelabińskich, pracuje przy wyrębie lasów i kopaniu rowów, zaś w latach 1947-1949 r. w obozie w osadzie Bakał w górach Uralu. Ów okres uwięzienia ocenia sam jako czas najintensywniejszej pracy apostolskiej, mimo słabości, mimo ciężkich chorób w tym obustronnego zapalenia płuc. Od 1950 do 1954 r. przeniesiony do obozu w Dżekazganie ok. 500 km od Karagandy, wykonuje pracę niewolniczą w kopalni miedzi, kilkaset metrów pod ziemią w chłodzie i stałej wilgoci. Praca trwa 12 godzin na dobę. 10 sierpnia 1954 r., po odbyciu kary 9 lat, 7 miesięcy i 6 dni, zostaje zwolniony z obozu z nakazem zesłania na 3 lata do Karagandy. Wyrok 10 letni skrócono o 5 miesięcy, w uzasadnieniu za „dobre sprawowanie”. 10 sierpnia 1954 do 3 grudnia 1958 r, wykonuje pracę duszpasterską na terenie Kazachstanu mieszkając w mieście górniczym Karaganda. Praca stróża nocnego na budowie umożliwia posługę duszpasterską w wolnym pozostałym czasie. Pracuje wśród katolików Niemców, Ukraińców, Polaków i innych narodowości, w prywatnych mieszkaniach w konspiracji. W czerwcu 1955 r. odmawia władzom miejscowym zgody na repatriację do Polski i występuje o przyznanie obywatelstwa sowieckiego.

W latach 1957-1958 odbył 5 dużych wypraw misyjnych, trwających od 1-4 miesięcy. Były to wyjazdy do Ałma Aty, następnie 2 wyprawy do Tadżykistanu, dalej wyprawa do Aktiubińska oraz do Samipałatyńska. Ta ostatnia wyprawa misyjna została przerwana skutkiem donosu, co spowodowało śledztwo i nakaz wyjazdu.

Ponowne uwięzienie i obozy pracy przypadają na okres od grudnia 1958 do grudnia 1961 r. Aresztowany i osadzony w więzieniu za działalność duszpasterską, nielegalne otwarcie kościoła, agitacje przesądów religijnych, przechowywanie literatury antyradzieckiej jak np. miesięcznik „Rycerz Niepokalanej”, czy „Dekalog”. Skutkiem tego do kwietnia 1961 r. przebywa w obozie pracy w miejscowości Czuna w obwodzie irkuckim przy obróbce drewna. Następnie przeniesiony do obozu pracy dla duchownych w miejscowości Sosnówka w Mordawskiej Republice. W sumie spędził w więzieniach i obozach pracy za posługę duszpasterską 13 lat, 5 miesięcy i 10 dni. Po roku 1961 aż do śmierci w dniu 3 grudnia 1974 r. jest już na stałe duszpasterzem w Karagandzie. Do Pol-ski przyjeżdża trzykrotnie. Pierwszy raz przebywa w kraju od 3 czerwca 1965 do 31 sierpnia 1965 r., spotyka się z przyjaciółmi, znajomymi, rodziną, odwiedza przyjaciół z Suchej, Rabki, kolegów kapłanów z seminarium duchownego, przyjaciół z koła „Odrodzenia”. Drugi pobyt w Polsce od września 1969 do 16 grudnia 1969 r., spotkanie z rodziną, przyjaciółmi, miesięczny pobyt wypoczynkowy w Krynicy. Ostatni pobyt w Polsce od 18 grudnia 1972 do 19 kwietnia 1973

r. daje wreszcie okazję i sposobność do zadbania o bardzo nadszarpnięte zdrowie. Przez 2 miesiące przebywa w szpitalu Żeromskiego w Krakowie – Nowej Hucie pod opieką przyjaciela z przedwojennego Koła Kresowego ordynatora oddziału zakaźnego, dr med. Stanisława Kownackiego (którego nota bene proces beatyfikacyjny diecezjalny toczy się aktualnie w Krakowie). Mimo uporczywych nalegań rodziny oraz części przyjaciół nie zdających sobie dostatecznie sprawy z istoty dzieła misjonarskiego ks. Władysława, nie zgadza się na pozostanie na stałe w Polsce, słusznie argumentując, że „grób kapłana także apostołuje”. Ks. Władysław zmarł w szpitalu w Karagandzie 3 grudnia 1974 r. ok. godz. 5 rano.

Beatyfikacja odbędzie się zapewne w lecie przyszłego roku w Kazachstanie, w mieście Karagandzie, gdzie ks. Władysław najdłużej przebywał i gdzie jest jego grób. Będzie to zatem pierwszy błogosławiony, niebawem też święty Kazachstanu.

Pamięta o nim zarazem Gmina Zabierzów, parafia rudawska i wieś Pisary, w której dzieje tak chlubnie się kapłan ten wpisał.

Tekst: Aleksander Płazak, foto Edward Rudzki

Szanowni Państwo

Miło mi Państwa poinformować, że w wyniku głosowania w rundzie finałowej plebiscytu „Policjant Roku” organizowanego przez Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie i Gazetę Krakowską dzielnicowy z terenu gminy Zabierzów sierż. sztab. Paweł Rusinek (od 24.07.2014 r. to już młodszy aspirant Policji) zajął bardzo wysoką 3 lokatę. W dniu 20.07.2014 r. odebrał nagrodę w postaci pamiątkowego dyplomu oraz nagrody pieniężnej z rąk Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie nadinsp. Mariusza Dąbka podczas wojewódzkich obchodów Święta Policji, które w tym roku odbyły się na Rynku Głównym w Krakowie. Ta bardzo dobra lokata Pawła Rusinka nie byłaby możliwa bez Państwa głosów, za które serdecznie Państwu dziękuję.

nadkom. Andrzej Kowalski

 

 

 

vmeb.jpg